Pierścień Tysiąca Jezior 2017
1-2 lipca 2017. Wybrałem ten ultramaraton jako kwalifikację do Bałtyk Bieszczady Tour 2018, 1008 km non-stop.
30 czerwca 2017 roku.
Rower Giant FCR Alliance przygotowany do wyzwania, przełożenia: korba 53/39, kaseta 11/28, powinno wystarczyć :) Zakładam nowe opony Continental GP 4000 s II rozmiar 25 c.
Wyjazd z Chotomowa przed południem. Trasa: Chotomów – NDM – Płońsk – Mława – Olsztynek- Ostróda – Łukta – Bieniasze. Przez całą drogę leje deszcz. Czym bliżej kwatery tym bardziej.
Kwatera Maurin w miejscowości Bieniasze. Budynek poniemieckiej szkoły. Bardzo fajne miejsce. Zakupy w Lewiatanie w Miłakowie. Jadę do bazy maratonu. Poznaję kilka osób i wracam na kwaterę. Późnym popołudniem z powrotem do bazy na odprawę techniczną. Czekamy pod namiotem, odpraw przesunięta ponieważ wiele osób ma spóźnienie z powodu padającego mocno deszczu. Rozmowy z Mariką Grzebieniowską i Pawłem Laszewskim. Poznaję uczestników mojej grupy startowej Grzegorza Zaranko oraz Andrzeja Hajduka. Grupę zmontowała Marika, zostałem do niej przesunięty. Po odprawie odbieram pakiet startowy. Numer startowy 138, start o godzinie 9.10. Powrót na kwaterę, wpycham w siebie makaron, paluszki słone, płatki i piwo na dobry sen. Po kolacji oklejanie roweru i kasku numerami startowymi, naklejanie na ramę opisu trasy.
Pakowanie torebki podsiodłowej (2 dętki, łatki, łyżki, mini pompka, izolacja, zapasowy hak przerzutki, multi klucze, klucz do szprych, nyple, wentyle, mini power bank, kawałek papieru toaletowego, mini opakowanie sudokremu, dowód osobisty, pieniądze), montaż power banka na ramie, oklejanie ramy kawałkami folii odblaskowej, pakowanie przepaka. Spać się kładę ok 23.00, usypiam szybko.
1 lipca 2017 roku.
Pobudka ustawiona na 5.30, jednak budzę się pół godziny wcześniej. Wyspany! Kawa, izotonik, makaron, jogurt naturalny, paluszki słone. Ubieranie i pakowanie do auta. Nie pada! Ale zapowiadają deszcz po południu. O 6.30 jadę do bazy maratonu. Zdaję przepak. Szykowanie roweru, rozmowy. Raczej chłodno zakładam bluzę i żółtą wiatrówkę w kieszonkach power bank, 2 batony, dwie porcje izotonika i jedna mała cola. Idę na na start w celu zamontowania nadajnika GPS na ramie.
Start z bazy o godzinie 9.10, kawałek drogą polną. Start ostry na asfalcie, tempo wolne w celu rozgrzania. Jedziemy z wiatrem. Teren pagórkowaty. Robi mi się ciepło. Zdejmuję wiatrówkę w czasie jazdy, trącam licznik, który spada na asfalt. Zawracam po niego, gonię grupę. Za chwilę w grupie. Na jednym z podjazdów z tyłu grupy nie dają rady proszą o zwolnienie. Na jednym z następnych podjazdów zostawiam grupę w tyle.
O godzinie 10:34 wjeżdżam sam do PK w Jezioranach na 46 km. Podpisuję listę, pieczątka, tankowanie bidonu, biorę prowiant w reklamówce (słodka bułka i owoc) i ruszam dalej. Mijam grupę Mariki wjeżdżającą na PK. Tu widziałem ich po raz ostatni. Dalej jadę samotnie.
O godzinie 12:23 dojeżdżam do PK Mrągowo na 102 km. Trasa się krzyżuje z wyścigiem MTB. Podpisuję listę, pieczątka, banan, baton, tankowanie bidonów. Bardzo krótki postój. Ruszam dalej.
Jedzie się bardzo dobrze, średnia powyżej 32 km/h. Wiatr sprzyjający. Za Rynem telefonuję do domu, okazuję się, że w open jadę pierwszy, już nikogo z open nie ma przede mną. Jeśli nikt mnie nie dogoni, to czeka mnie samotna walka z dystansem do samej mety. Mijam kolejne osoby z solo. Jedzie się świetnie, korzystam ze sprzyjającego wiatru i dociskam. Na 150 km mijam samochody rajdowe jadące na kolejny OS w Rajdzie Polski, ryczą, że uszy bolą. Mało to przyjemne.
O godzinie 14:44 dojeżdżam do PK Wydyminy na 176 km. Podpisuję listę, pieczątka, zupa pomidorowa, banany, tankowanie bidonów izotonikami. Zamieniam kilka słów z Piotrkiem Rębaczem, Darkiem Urbanowiczem i Hubertem Świerczyńskim. Szybko samotnie ruszam dalej. Cały czas wiatr w plecy.
O godzinie 16:48 dojeżdżam do PK Dowspuda na 240 km. Kordegarda. Ten PK organizuje Janek Doroszkiewicz (Johny), miłe spotkanie i rozmowa. Podpisuję listę, pieczątka, Super wypaśny obiad, kluseczki, kompot, surówka. Woda w bidon i w drogę w stronę Augustowa.
Średnia 32 km/h. W Augustowie przez rynek po bruku, trzęsie strasznie. Dalej aż do Gib przez puszczę trasa płaska, trudny odcinek do jazdy w pojedynkę. Mały kryzys, średnia spada.
O godzinie 19:04 dojeżdżam do PK Sejny na 305 km. Podpisuję lista, pieczątka, tankowanie bidonów, batony i szybko ruszam dalej.
Zaczynają się najtrudniejsze podjazdy, szczególnie ten przed Wiżajnami. Wypijam colę, którą zabrałem ze sobą na starcie. Na podjeździe wyprzedzam Jarka Krydzińskiego i parę innych osób z kategorii SOLO. Minąłem PK i musiałem zawracać. Doganiają mnie osoby wyprzedzone na podjeździe.
O godzinie 21:00 dojeżdżam do Dużego PK Wiżajny na 352 km. Podpisuję listę, pieczątka, obiad, tankowanie bidonów, izotonikiem. Ubieram się na noc, zakładam wiatrówkę, podpinam do Garmina power banka, zawijam Garmina w torebkę foliową i ruszam dalej.
Zaczyna padać deszcz, zmieniamy kierunek jazdy, teraz jest pod wiatr. Deszcz coraz mocniejszy, zaczyna się ściemniać, światełka włączone. Warunki są ciężkie, zapada noc samemu jedzie się nieprzyjemnie. Średnia prędkość mocno spada. W miejscowości Gołdap pomyliłem drogę, tracę trochę czasu.
O godzinie 23:23 dojeżdżam do PK Gołdap na 400km. Namiot przed zajazdem, Podpisuję listę, pieczątka, tylko woda i jabłko. Szybko ruszam dalej. Zostawiłem na PK okulary, zawracam. Na punkcie jest Jarek Krydziński. Dwa słowa i ruszam dalej. Zaczyna bardzo mocno padać. Jestem mokry na wylot.
2 lipca 2017 roku
Nieprzyjemnie bardzo dużo słabych asfaltów. Przed Kruklankami wyprzedzam Emila Kanclerza. Jest coraz zimniej, ok 12 stopni.
O godzinie 2:00 dojeżdżam do PK Szyynort/Harsz na 462 km. Podpisuję listę, pieczątka, jabłko, batony i pepsi. Trzęsę się z zimna. Ruszam dalej.
Mega dziurawy asfalt. Po paru minutach zaczyna się rozwidniać. Strzela szprycha w tylnym kole!. Odpuszczam hamulec i jadę dalej trochę obciera, odpuszczam linkę dalej obciera.
O godzinie 4:24 dojeżdżam do PK Reszel na 517km. Restauracja Rycerska. Podpisuję listę, pieczątka, gorąca pomidorówka, (nie ma wody na PK) i w drogę.
Cały czas leje deszcz a wiatr wieje w twarz. Bardzo ciężko. Na 520 km strzela dętka, załamka, opona ocierała o tylny widelec i się przetarła. Zmieniam dętkę, z opony wystaje "bąbel" z dętki, pompuję tylko 3 bary, centruję koło i jadę dalej. Tracę 15 minut. Podłamany. Spadają mi z kiery okulary. Nie zatrzymuję się, zostało zbyt mało czasu aby złamać 24 godziny. Cisnę ile się da ale prędkość słaba, brakuje sił, brakuje wody. O godzinie 6:41 dojeżdżam do PK Termy Warmińskie na 560 km. Podpisuję listę, pieczątka, szybko tankuję bidony, wypijam izotonik, połykam banany i batony. Szybko ruszam w stronę mety.
Czasu mam na styk, jak strzeli dętka jeszcze raz to nie zdążę przed upływem 24 godzin. Teren mocno pagórkowaty, sił brak, mocny wiatr w twarz, morale wisi na włosku ale próbuję. Dłuży się, przeliczam cały czas pozostały czas i dystans. Wychodzi, że przy tej prędkości jaką udaje mi się osiągać mogę dojechać na styk. Kiedy ta meta, ile jeszcze! Kolejne górki cisnę ale prędkość słabiutka. Jest!
O godzinie 9:02 dojeżdżam do Mety na 611 km.
Osiem minut przed upływem 24 godzin od startu. Oficjalny czas: 23:52:39. Sędzia wręcza mi medal. Zadowolony!
Czekam na mecie na kolejnych zawodników. Po godzinie idę do auta. Przebieram się w aucie w suche ciuchy. Pakuję rower i spadam na kwaterę. Prysznic, zrzucam trasę na kompa i zasypiam. Po dwóch godzinach pobudka. Zakupy i na popołudnie do bazy na uroczyste zakończenie. Nagrody dla zwycięzców. Powrót na kwaterę. Obżarstwo i idę spać.
3 lipca 2017 roku
Pobudka, kawa, śniadanie, pakowanie auta. Zdaję klucze i ruszam w drogę do domu. Powrót przez Olsztyn. W Olsztynie tankowanie i myjnia. Po południu w domu.
Gratuluję Wszystkim osobom, którym udało się ukończyć ten ultramaraton! Brawo! Jesteście wielcy! Brawa należą się również tym, którym nie udało się ukończyć, brawa za podjęcie takiej wymagającej próby.
Gratuluję zwycięzcom poszczególnych kategorii: Brawo Agata Wójcikiewicz! Brawo Karol Wróblewski! Brawo Arkadiusz Robak! Jesteście WIELCY! Podziwiam Was!
Dziękuję kibicom za wsparcie i współuczestnikom zmagań za wspólną jazdę. Dziękuję rodzinie za wyrozumiałość i wsparcie!!! Dziękuję organizatorom za pracę włożoną w zrobienie świetnego ultramaratonu i super atmosferę.
Służę odpowiedzią na wszelkie pytania związane z moim udziałem w Pierścieniu Tysiąca Jezior 2017.
Teraz czas na odpoczynek :)
< WSTECZ