Sierpc Maraton Rowerowy 24H 2022
Organizatorem tego maratonu jest Klub Rowerowy DYNAMO Sierpc. To wspaniali ludzie, którzy organizują super imprezę rowerową. Maraton trwa 24 godziny, rozpoczyna się o godzinie 12:00 w sobotę 21 maja a kończy o godzinie 12:00 w niedzielę 22 maja. Trasa to 40 kilometrowa pętla. Na trasie znajdują się dwa punkty kontrolne (PK):
- MOSiR, Sierpc (start / meta okrążenia)
- Remiza OSP Ligowo
Na trasę maratonu można wyruszyć o dowolnej porze. Uczestnicy sami decydują o czasie startu oraz ilości przejechanych okrążeń. Aby zostać sklasyfikowanym wystarczy przejechać jedną pętlę w 24-godzinnym limicie czasu. Uczestnikowi zaliczane są przejechane pełne okrążenia, ostatnie musi się skończyć najpóźniej o godzinie 12:00 w niedziele. Potwierdzeniem przejechania okrążenia są pieczątki w karcie uczestnika, podbijane w punktach kontrolnych.
Sobota, 21 maja 2022
Pobudka ustawiona na godzinę 6:00 ale budzę się o godzinie 5:45. Śniadanie, kawa i pakowanie roweru oraz bagażu do auta. Wyruszam do Sierpca o godzinie 8:15. Prognozy zapowiadają silny wiatr w całym kraju ale na razie nie wieje.
To była jednak cisza przed burzą. Co prawda nie pada i nie walą pioruny ale wiatr zrobił się tak silny, że na parkingu trudno otworzyć drzwi auta. Zapowiada się naprawdę trudne wyzwanie. 24 godzinne zmagania z bardzo silnym wiatrem.
Po godzinie 10:00 docieram do Sierpca. Biuro zawodów znajduje się w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Sierpcu. Odbieram numer startowy i kartę zawodnika (do zbierania stempelków na puntach kontrolnych). W biurze zawodów spotykam Jarka Krydzińskiego, który działa przy organizacji tego maratonu. Rozmawiamy chwilę. Wiatr się wzmaga i próbuje wszystko poprzewracać. Obaj wyrażamy nadzieję, że przynajmniej deszcz nas ominie.
Pojawiają się kolejni uczestnicy maratonu. Jest okazja do rozmów, między innymi z Ewą i Tomkiem Gapińskimi, Czarkiem Urzyczynem, Tomkiem Ignasiakiem, Piotrem Rębaczem, Wojtkiem Łuszczem, Krzyśkiem Fechnerem, Darkiem Bartosem, Przemkiem Rybakiem i wieloma innymi…
fot. Cezary Urzyczyn
Przygotowuje rower do startu (Dolan L’Etape z prostą kierownicą). Montuję numer startowy, dobijam ciśnienie w oponach do 8 barów. Napełniam bidony. Do pierwszego izotonik, do drugiego woda mineralna. Przebieram się w ciuchy kolarskie. Jest chłodno i bardzo wietrznie. Zakładam spodenki BBT, potówkę - bezrękawnik, potówkę - długi rękaw, koszulkę BBT, bluzę, kamizelkę - wiatrówkę, nogawki, rękawiczki, buty SPD, ochraniacze na buty, okulary i kask.
fot. DYNAMO Sierpc
Po krótkiej części oficjalnej, punktualnie o godzinie 12:00 ruszamy na trasę maratonu Sierpc 24H. Początek pod wiatr ale tradycyjnie od startu poszło mega tempo. Próbuję utrzymać się z pierwszą grupą ale nie daję rady. Szybko odpuszczam, to w końcu maraton 24 godziny a nie szybka setka. Ta krótka próba jazdy z pierwszą grupą kosztowała mnie bardzo dużo sił. To nie był dobry początek. Trzeba jeździć w swoim tempie, szczególnie na długim dystansie. Za jazdę ponad swoje możliwości, prędzej czy później przyjdzie zapłacić wysoki rachunek w postaci braku sił (kolarska bomba). Jadę sam, wyprzedzam kilku zawodników. Jeden z nich łapie się na koło i przez pewien czas jedzie ze mną. Po chwili dogania mnie Piotrek Rębacz. Chwile rozmawiamy. Do PK Ligowo jedziemy razem. Wiatr wieje w twarz, jadę za Piotrem, jestem bez sił, jazda na kole pozwala mi się zregenerować. Zjadam banana. To była mega pomoc z jego strony.
fot. Maciej Wiśniewski - Melon PhotoDrone
W Ligowie stemplujemy karty zawodnika i ruszamy dalej. Za PK trasa zmienia kierunek. Teraz wiatr wieje w plecy. Postanawiam to wykorzystać i dokręcam. Piotr tylko powiedział ciśnij i odpuścił dzidowanie. Do końca tego pierwszego okrążenia jadę już solo. O godzinie 13:22 dojeżdżam do PK Sierpc, tylko stempluję kartę zawodnika i o godzinie 13:23 ruszam na drugą pętlę. Postój zajął mi niecałą minutę.
Drugą pętlę w całości jadę solo. Staram się utrzymywać dobre tempo ale pod wiatr słabo mi to wychodzi. Za to na odcinku, na którym wiatr wieje w plecy na liczniku pojawia się z przodu piątka. W Ligowie stempluję kartę zawodnika i biorę na drogę kawałek drożdżówki. Powrót do Sierpca w większości z wiatrem w plecy. Niestety na odcinku przebiegającym przez las wiatr nie pomaga już tak mocno, jak pomagał wcześniej na odkrytych terenach. O godzinie 14:52 dojeżdżam do PK Sierpc, stempluję kartę zawodnika. Podjeżdżam do swojego auta, zabieram banana, wymieniam bidon na pełny, zjadam garść daktyli i ruszam na trzecią pętlę. Postój zajął mi minutę z kilkoma sekundami.
Trzecią pętlę jadę w całości solo. Wiatr minimalnie osłabł ale nadal jest mega wyzwaniem. Zjadam banana. Przed Żochowem z wiatrem przez chwilę mocno dokręcam i udaję mi się rozpędzić rower do prędkości 60.9 km/h. W Ligowie stempluję kartę zawodnika i biorę na drogę kawałek drożdżówki. O godzinie 16:22 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę i ruszam na czwartą pętlę. Postój zajął mi tylko minutę.
fot. DYNAMO Sierpc
Czwartą pętlę jadę prawie całą solo. W Ligowie stempluję kartę zawodnika i biorę na drogę kawałek drożdżówki. W końcówce okrążenia kawałek jadę na kole kolegi z nr 077, który dał długą mocną zmianę. Na ostatnim odcinku okrążenia daję zmianę koledze i razem o godzinie 17:52 dojeżdżamy do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika i podjeżdżam do swojego auta, zabieram baton „Góralka waniliowa” i banana, tankuję bidony (woda mineralna i izotonik), zjadam garść daktyli i ruszam na piątą pętlę. Postój zajął mi niecałe trzy minuty.
Piątą pętlę jadę w całości solo. Wiatr odrobinę osłabł ale zaczął padać niewielki przelotny deszcz. Zjadam banana. Połączenie silnego wiatru i deszczu jest nieprzyjemne ale nie zamierzam rezygnować. Przyjechałem tutaj sprawdzić organizm po kontuzji. Muszę przed Pierścieniem Tysiąca Jezior wiedzieć, czy jestem w stanie bez bólu pokonać dystans powyżej 500 kilometrów? Deszcz jest niewielki a kamizelka i ochraniacze na butach dają radę. W Ligowie stempluję kartę zawodnika i z wiatrem ruszam dalej. Zjadam baton. O godzinie 19:25 dojeżdżam do PK Sierpc, stempluję kartę zawodnika, zakładam kurtkę przeciwdeszczową i podjeżdżam do swojego auta, do jednego bidonu wlewam 400 ml coca-coli, zjadam garść daktyli i wymieniam okulary na jasne. Ruszam na szóstą pętlę. Postój zajął mi trzy i pół minuty.
Szóstą pętle również w całości jadę solo. Robi się szarówka, włączam oświetlenie. Wiatr nie odpuszcza ale przynajmniej deszcz słabnie. Jadę swoje, zmagam się z wiatrem, to kosztuje mnóstwo energii. Pojawiają się oznaki zmęczenia, prędkość jazdy spada. To mój pierwszy długi maraton prawie od roku. Brakuje mi wyjeżdżenia na długim dystansie. Cóż, trzeba kręcić tym, czym organizm jeszcze dysponuje. W Ligowie tylko stempluję kartę zawodnika i ruszam dalej. W Sierpcu czeka gorąca pomidorówka z ryżem. O godzinie 21:06 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika i zjadam pomidorówkę. Podjeżdżam do swojego auta, uzupełniam płyny w bidonach i zabieram baton „Góralka waniliowa”. Ruszam na siódma pętlę. Postój zajął mi sześć i pół minuty.
Siódmą pętle w całości jadę solo. Temperatura spadła do 8 stopni. Wiatr nadal jest silny, przestało padać ale asfalt jest jeszcze mokry. Ciepła pomidorówka trochę mnie zregenerowała. Jedzie się całkiem dobrze. W Ligowie tylko stempluję kartę i ruszam dalej. Zjadam batona. O godzinie 22:46 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika i zjadam dwie kanapki z wędliną i żółtym serem. Odpoczywam chwilkę. W PK jest Paweł Sekulski, który zasugerował wspólną jazdę, co mi się bardzo spodobało. Podjeżdżam jeszcze do swojego auta, zakładam rękawiczki z długimi palcami, dolewam coca-coli do bidonu i ruszamy razem na moją ósmą pętlę. Postój zajął mi siedem i pół minuty.
Ósmą pętlę jadę w całości z Pawłem Sekulskim. Przez kilka kilometrów czułem się naprawdę dobrze i dawałem dobre zmiany ale dość szybko się to skończyło. Dopadł mnie kryzys i poprosiłem Pawła, żeby mnie zostawił bo mam problem z utrzymaniem koła. Paweł po prostu zaczął dawać lżejsze zmiany i jechaliśmy dalej razem.
Niedziela 22 maja 2022
O północy dojeżdżamy do PK Ligowo. Stemplujemy karty zawodnika i razem ruszamy dalej. O godzinie 00:28 dojeżdżamy do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika i zjadam ciepłą zupę pomidorową z ryżem. Odpoczywam chwilę. Paweł Sekulski proponuje jeszcze jedną wspólna pętlę. Początkowo odmawiam bo jestem bardzo zmęczony i muszę zrobić lżejszą pętlę. Mam już w nogach ponad 320 kilometrów. Paweł twierdzi, że będzie większa grupa i będzie wolniej, więc się zgadzam. Ruszamy w kilka osób na moją dziewiątą pętlę. Postój zajął mi ponad szesnaście minut.
Dziewiąta pętlę jadę tylko częściowo z grupą. Albo tempo nie jest wolniejsze, albo opadłem z sił. Już na początku grupa się dzieli. Zagapiłem się i zostaję w drugiej. Postanawiam przeskoczyć do pierwszej. Udało się ale wyjechałem się mocno i nie miałem sił aby dawać zmiany. Kilka razy zostaję za grupą i po chwili dociągam do niej. Przed Ligowem odpuszczam i zostaję za grupą. Kiedy dojeżdżam do PK Ligowo grupa tam jest. Stempluję kartę zawodnika. Zjadam kawałek banana. Mówię Pawłowi, że nie dam rady jechać ich tempem i ruszam dalej sam. Widocznie rozsiedli się tam na dłużej, ponieważ nie dogonili mnie już na tej pętli. Jestem zmęczony, tętno już nie przebija poziomu 110 uderzeń serca na minutę i tak zostanie już do końca zmagań. Temperatura spadła do 7 stopni, po szarpanym tempie jestem mocno spocony, wiatr cały czas mocno wieje, robi mi się zimno. Zaczyna mnie lekko boleć szyja. Postanawiam, że po tej pętli przebiorę się w suche ubrania. O godzinie 02:21 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika, zjadam dwie kanapki z wędliną i żółtym serem. Odpoczywam chwilę. Rozmawiam z Jarkiem Krydzińskim. Przebieram się w suche ubrania. Zakładam na szyję ciepły komin. Podłączam power banka do licznika, wymieniam akumulator w lampce, uzupełniam płyny w bidonach i sam ruszam na dziesiątą pętlę. Postój zajął mi prawie czterdzieści pięć minut.
Dziesiątą pętlę jadę w całości solo. Wiatr nie odpuszcza, więc ja trochę odpuszczam. Postanawiam pojechać tą pętlę trochę lżej, aby się odrobinę zregenerować. Chłodna noc to nie są moje ulubione warunki do jazdy na rowerze ale pocieszam się, że na następnej rundzie będzie już jasno i zacznie być cieplej. W Ligowie tylko stempluję kartę zawodnika i ruszam dalej. O godzinie 04:47 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika, zjadam kanapkę z wędliną i żółtym serem. Podjeżdżam do swojego auta, uzupełniam płyny w bidonach, zjadam garść daktyli i ruszam na jedenastą pętlę. Postój zajął mi ponad dziesięć minut.
Jedenastą pętlę jadę w całości solo. Nowy dzień, nowe siły. Jedzie mi się całkiem dobrze. W Ligowie tylko stempluję kartę zawodnika i ruszam dalej. Na leśnym odcinku za Ligowem łapie mnie senność, na szczęście po dwudziestu minutach zamuła odpuszcza i z wiatrem kręcę do Sierpca. O godzinie 06:36 dojeżdżam do PK Sierpc. Czuję się dobrze, zjadam kawałek banana, stempluję kartę zawodnika. Spotykam Adama Wieczorka, rozmawiamy chwilę. Adam rezygnuje z dalszej jazdy z powodu bólu kolana. Dobra decyzja, nie ma co ryzykować. Jazda z bólem może się skończyć poważną kontuzją. Ruszam na dwunastą pętlę. Postój zajął mi tylko cztery minuty.
Dwunastą pętlę jadę w całości solo. Robi się cieplej ale wiatr chyba robi się silniejszy. W nogach już ponad 440 km ale jedzie się całkiem dobrze. Szyja przestała boleć. Kręcę swoje. W Ligowie tylko stempluję kartę zawodnika i ruszam dalej. O godzinie 08:21 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika, zjadam kanapkę z wędliną i żółtym serem. Odpoczywam chwilkę. Podjeżdżam do swojego auta, tankuję bidony (woda mineralna i izotonik), zjadam garść daktyli i ruszam na trzynastą pętlę. Postój zajął mi prawie piętnaście minut.
Trzynastą pętlę również jadę w całości solo. Temperatura wzrasta powyżej 10 stopni. Wiatr się wzmaga a sił coraz mniej ale jedzie się całkiem dobrze. W Ligowie tylko stempluję kartę zawodnika i ruszam dalej. O godzinie 10:15 dojeżdżam do PK Sierpc. Stempluję kartę zawodnika i kończę zmagania z dystansem. Do godziny 12:00 została jedna godzina i 45 minut. Jestem przekonany, że przejechanie całej pętli zajmuje mi więcej czasu i nie zdążę zrobić kolejnej pętli (zaliczane są tylko całe pętle). Jarek Krydziński wręcza mi pamiątkowy medal.
Jak się później okazało najwolniejsza, regeneracyjna pętla zajęła mi 1 godzinę i 41 minut, więc mimo zmęczenia i silnego wiatru spokojnie mogłem na tą czternastą rundę wyruszyć. Nie ma czego żałować, przyjechałem tutaj z innym celem. Chciałem sprawdzić czy po zeszłorocznej kontuzji, jestem w stanie bez bólu przejechać dystans powyżej 500 kilometrów. Test wypadł pozytywnie, z czego jestem mega zadowolony. Kolejny raz będę mógł wystartować w moim ulubionym ultramaratonie - Pierścieniu Tysiąca Jezior!
W sumie przejechałem 526 kilometrów, co zajęło mi 22 godziny i 15 minut. Na rowerze spędziłem 19 godzin i 43 minuty a wszystkie postoje zajęły mi 2 godziny i 32 minuty.
Wiele osób z którymi rozmawiałem, twierdziło że ten maraton był bardzo trudny przez panującą pogodę, szczególnie bardzo silny wiatr, który nie odpuszczał również w nocy. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Wiatr wysoko postawił poprzeczkę ale dla mnie większą trudnością było co innego. Największym wyzwaniem było to, że po każdych kolejnych 40 kilometrach byłem przy swoim samochodzie i mogłem zakończyć zmagania z dystansem. Wystarczała jedna pętla aby zliczyć maraton i otrzymać pamiątkowy medal.
To był mega trening dla głowy, dla psychiki, dla woli walki. Myśl, że w takich warunkach zmaganie się z dystansem nie ma sensu pojawiła się w mojej głowie już na pierwszej pętli, a podświadomie chyba jeszcze przed startem. Na pierwszej pętli postanowiłem, więc że nie poddam się i zrealizuje swój cel. Przypominałem sobie swoje motto: „Uważaj na głos w Twojej głowie, który mówi, że nie dasz rady, nie wierz mu, łże menda!” Lubię trudne wyzwania, ponieważ dają one większą satysfakcję na mecie.
W tym roku Sierpecki Maraton 24H rozgrywany był w formule brevetowej. Organizator nie przyznawał miejsc i nagród za największą ilość przejechanych kilometrów, więc nie było rywalizacji o miejsca (chociaż rowerzyści już tak mają, że nawet jak się ich wyśle do sklepu po bułki to i tak się będą ścigać). Zawsze lubiłem taką formułę, a z wiekiem i coraz słabszymi możliwościami lubię ją coraz bardziej.
Wypijam kawę, biorę prysznic, pakuję rower do auta i o godzinie 12:15 wyruszam autem do domu.
Gratuluję wszystkim uczestnikom, którym udało się ukończyć przynajmniej jedno okrążenie. Możecie być z siebie dumni bo warunki były bardzo wymagające! Jeśli komuś się nie udało to należą się słowa uznania za podjecie próby w takich warunkach. Głowa do góry, następnym razem się uda!
Dziękuje wszystkim uczestnikom za niezliczone uśmiechy i pozdrowienia na trasie. Jesteście wspaniali!
Dziękuję rodzinie za wyrozumiałość i wsparcie!
Szczególne podziękowania należą się organizatorom. DYNAMO Sierpc - Jesteście wielcy! Wielkie ukłony! Sierpecki Maraton Rowerowy 24H jest zorganizowany perfekcyjnie, wszystko dopięte na ostatni guzik. Świetnie przygotowana i oznaczona trasa. Przygotowany plik GPX do nawigacji. Mega wsparcie w puntach kontrolnych – woda, izotonik, banany, drożdżówki, ciastka, kanapki zupa pomidorowa, kawa, herbata. Do dyspozycji miejsca do spania i odpoczynku, szatnie i prysznice. Wspaniali, bardzo zaangażowani ludzie, którzy cały czas wspierali uczestników i dodawali otuchy w trudnych chwilach. Cudna, rodzinna atmosfera życzliwości. Dla każdego pamiątkowy medal. Uwaga! Uwaga! To wszystko za free!!! To jedyna taka impreza w Polsce. Panowie i Panie kaski z głów!
Jeśli ktoś narzeka na organizatorów to jest buc! Niech lepiej zamilknie albo niech sam spróbuje zorganizować maraton na takim poziomie bez opłaty startowej!
Pozdrawiam wszystkich! Do zobaczenia na kolejnych wyzwaniach!
< WSTECZ